dzisiaj Tłusty Czwartek, co dla takiego łasucha jak ja - mmm, to ten dzień! do tego przepiękna pogoda, słońce świeci od samego rana, w powietrzu wirują jakieś wiosenne fluidy, kupiłam sobie słoneczne bratki, usmażyłam pączki (mmm, wyszły fantastyczne!) - pięknie, po prostu pięknie:)


miłej reszty dnia:*

jak sądzę w prawie każdym domu, jeśli nie naszym, to z pewnością u rodziców, cioci, babci znajdzie się hit lat 80-tych - czyli kryształy;) dzisiaj nikomu już raczej niepotrzebne, niemodne, zbędne, czasem potwornie brzydkie. znalazłam na nie sposób:) wystarczy tylko spray z błyszczącą srebrną farbą, nic więcej! zyskujemy nowoczesny, ale tak lubiany kiczowaty trochę styl, ja mam dwa świetnie wyglądające wazony i mały pojemniczek na różności. na razie do wazonów włożyłam ciekawe pajęczynowe liście, ale wyobraźcie sobie jak genialnie będą w nich wyglądać wiosenne kwiaty - np bukiet białych tulipanów!



mała zmiana dekoracji na szafce, nadal w klimacie romantycznym, a jakże:)


myślę nad dodaniem nowej zakładki na blogu - second hand. takie miejsce w którym wystawiałabym różne rzeczy, które mnie są już niepotrzebne, na wymianę bądź sprzedaż - do ciuchów do pierdółek domowych, może komuś by się jeszcze przydały, a mnie to zalega po szafach. hmm, tak, muszę to przemyśleć:)
 

oj, chyba dawno nie oglądaliście moich opasek, nieprawdaż? :) wczoraj powstała mini kolekcja w szarym kolorze. każda z opasek ma wszyte koraliki fasetowane - które uwielbiam z racji ich niesamowitego migotania, w świetle mienią się jak brylanciki:) w roli modelki jak zwykle moja Majka:)

dostałam od mojego kolegi Grzesia fajny gadżet na mój "kominek". ogromną srebrną tacę. prezent trafiony w 200 %!
zrobiłam ją sobie w stylu jakby marokańskim, wystarczyła naklejka, wydruk ze wzorkiem i czarny marker do zakropkowania wzoru. moim zdaniem świetnie wpasowała się na półkę. dodatkowo dzisiaj przyszedł do mnie Budda, baaardzo chciałam mieć coś takiego:)

tak wyglądała taca na początku:


a tu już efekty końcowe:

pracowałam nad tym kilka dni, wiele kombinowałam, zmieniałam zdanie, koncepcję, wykonanie, myślałam nad materiałami, cała wielka praca twórczo-myślowa odbywała się w mojej głowie - samo praktyczne wykonanie to tylko wczorajszy wieczór:) godziny spędziłam w castoramie, zastawiając się jak to zrobić, by koszty wyszły mikroskopijne. i udało się! wczoraj dokończyłam projekt pt. "Atrapa Kominka":) jestem z siebie nieprawdopodobnie dumna, bo wykonałam go absolutnie sama, bez niczyjej pomocy, od początku do końca, czego się bardzo bałam. efekt przekroczył moje oczekiwania, wieczorne zapalenie świec robi coś nieprawdopodobnego, cuudowny nastrój, tak ciepły i romantyczny:)


nie mogłam się doczekać, by go pokazać, stąd te plamy na ścianie - to po prostu jeszcze nie wyschnięta farba;P



napis L O V E oczywiście też sama zrobiłam, a co! wystarczyły stare plastikowe klocki mojego synia, biały papier samoprzylepny na którym wydrukowałam literki i czarny marker.




góra kominka to pięknie wygięta decha, którą trzymałam na kiedyś-tam-się-przyda. no i się przydała!


białe wielkie proste świece musiałam zamawiać na all, w żadnym sklepie takich nie znalazłam, w ogóle stwierdziłam ze najtrudniej o białe świece bez żadnych ozdóbek:]


jeszcze wiele brakuje, przydałoby mi się coś nad ten kominek, by ściana nie była taka pusta, może jakaś grafika, może lustro czy wielka taca, jeszcze nie wiem, zobaczymy:)


ps. miłego dnia!

jestem, żyję, funkcjonuję. nie mam tylko Wam nic do pokazania ostatnio, bo wzięłam się za pewien mały-duży projekt budowlany w moim mieszkaniu i chwilę to musi potrwać. nie mówię co to jest, ponieważ nie wiem jak to wyjdzie na samym końcu:) zdradzę tylko tyle,. że dzisiaj szpachlowanie, jutro tarcie i malowanie a na końcu... stawianie tego, co sobie wymarzyłam... trzymajcie kciuki, by się udało!

a tak na koniec pokażę wam zdjęcie pięknego zachodu słońca, jaki udało mi się złapać w kadr:

słowiankowa spódniczka na zamówienie gotowa. tym razem w brązach, jako głównej barwie. i tym razem spódniczki są osobne, haleczka pewnie się przyda do innych spódniczek, czemu nie:) i pas jest tez brązowy, a jakże:)







ps. a w najbliższych dniach ma powstać czerwona jeszcze:)

wczoraj po dłuższej mojej tam nie-bytności pojechałam na złom:) a wyjechałam z przecudowną, wielgachną kanką aluminiową. była w całkiem dobrym stanie, więc bardzo mi się opłacał ten wypadzik.
najpierw zastanawiałam się, czy jej nie zostawić takiej blaszanej, ale jednak postanowiłam ja pomalować na biało. dodałam naklejkę i gotowe! geeeenialnaaaa:)








ps. komentarz mojej córki:
- Mamusiuuu, a ty się tak nie wstydzisz jeździć na złom i takie śmieci kupować? nooo, aaale... zawsze z tych śmieci robisz takie piękne rzeczy:)

kiedy pierwszy raz obejrzałam teledysk "My Słowianie", zachwyciła mnie spodniczka wokalistki. od razu pomyślałam - uszyję sobie taką! jak w dodatku zobaczyłam ceny gotowych (a wcale nie takich cudownych) spodniczek w internecie - mój pomysł tylko się umacniał. poza tym nigdzie "na żywo" takiej nie widziałam, czyli same plusy.
i zrobiłam to - mam swoją własną, prywatną, "słowiankową" spódniczkę, w której z miejsca się zakochałam - jest po prostu idealna na imprezy! żałuję tylko jednej rzeczy - że jest tak rzucająca się w oczy, że za często jej nie założę, chyba ze w różne miejsca z różnym towarzystwem;) spódnica wczoraj miała swój imprezowy debiut i zdecydowanie zdała egzamin na szóstkę! w dodatku mam już zamówienie na kolejną:)