[*]

by - 04:36:00





Dzisiaj będzie bardzo smutno, ale i tak czasem musi być…
Żyjemy na świecie gdzie każdego dnia, każdej minuty dzieje się coś złego, coś tragicznego, co moment ktoś na świecie umiera, a my słyszymy o tych wszystkich okropnościach z telewizji, gazet, internetu. Czytamy to na co dzień i… może na chwilkę się zatrzymamy, może jakaś refleksja nas ogarnie, bądź złość na ten świat. Może skomentujemy, może podyskutujemy chwilę z sąsiadem, ale za moment o tym zapominamy i biegniemy dalej, ciesząc się, że nas to ominęło, nas to nie dotknęło. Ja też tak robiłam, do wczoraj. Wczoraj widziałam coś, czego nie mogę zapomnieć, coś, czego obraz mam ciągle przed oczami i nie mogę się z niego otrząsnąć.
Pracuję w rynku w moim mieście, jest tu strefa ograniczonego ruchu, ale zakazu wjazdu nie ma, poza tym jest pełno sklepów, więc ciągle wjeżdża jakieś zaopatrzenie, normalka. Poza tym wiadomo, rynek w dzień tętni życiem, ludzi pełno, dzieci biegają. Wczoraj już miałam wychodzić do domu, kiedy usłyszałam potworny krzyk mężczyzny. Pierwsza myśl – biją się jakieś pijaki. Patrzę  przez okno, a tam mężczyzna klęczy nad kimś na ziemi, krzyczy, potrząsa, patrzę - a to dziecko! Małe bezwładne ciałko i ojciec krzyczący: błagam cię, otwórz oczy, nie umieraj, obudź się! To było straszne, potworne, ten krzyk słyszę  do teraz, nieludzki, rozpaczliwy, potworny krzyk ojca. Za chwilę masaż serca, pełno krwi, policja, ludzie, strażnicy miejscy, dwie karetki i ten miotający się ojciec, płaczący, krzyczący… dziewczynka, sześcioletnia, została potrącona przez samochód dostawczy wjeżdżający do rynku. Kiedy ją zabierali w karetce, jeszcze żyła. Ale tylko jeszcze półtora godziny...

Nie mogę o tym zapomnieć, sama mam dwoje dzieci, oprócz tego że pracuję to jeszcze mieszkam też w rynku. to miejsce było takie bezpieczne, tak nam wszystkim się wydawało, dzieci się tam bawią, biegają naokoło fontanny, to było normalne. Nieraz moje dzieci tam biegały… już tak nigdy nie będzie, to już się skończyło.

Wyobraźcie sobie, że ten ojciec z córką byli mieszkańcami Łodzi, przyjechali do Wałbrzycha, przyjechali na chwilę do rynku, samochód który śmiertelnie potrącił dziecko, był na rzeszowskich rejestracjach – niech ktoś mi powie, że to nie było jakieś tragiczne, niezrozumiałe przeznaczenie?!

Nie mogłam się wczoraj pozbierać, to chyba była jakaś forma szoku, płakałam cały wieczór, próbowałam się znieczulić, spędziłam wieczór z przyjaciółmi, z drinkami, nic nie pomogło, zasypiałam z tym obrazem przed oczami…

Wcześniej wieczorem poszłam z sąsiadką zapalić znicze w miejscu tego zdarzenia, za chwilę za nami ludzie zapalali kolejne…

Chcę zapomnieć ten widok małego bezwładnego ciałka, nie chcę słyszeć głosu tego zrozpaczonego ojca… nie mogę...

You May Also Like

12 komentarze

  1. Bardzo, bardzo smutna sytuacja... Ale takie rzeczy się zdarzają. Ważne, by w takiej sytuacji umieć zachować zimną krew, aby spróbować pomóc ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. życie potrafi być zawrotne...

    OdpowiedzUsuń
  3. miałam ciarki czytając to...

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo smutne, czytając przechodziły mnie ciarki. Okropne przeżycie.
    Trzymaj się kochana

    OdpowiedzUsuń
  5. Straszne - aż łzy się cisną do oczu - taka okrutna rzeczywistość.....

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale tragedia, szczerze współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  7. Łzy lecą mi ciurkiem jak czytam...jak niewiele potrzeba żeby była tragedia...staram sie cieszyć z życia ile mogę, ale czasem człoweik opada z sił, narzeka, marudzi a nie wie jakie nieszczęścia dopadają innych...

    OdpowiedzUsuń
  8. Przeczytałam Twój tekst o tym tragicznym zdarzeniu i nie wiem co napisać..., zapalę światełko w domu. Jesteśmy bezsilni wobec takich nieszczęśliwych zbiegów okoliczności ... [*]

    OdpowiedzUsuń
  9. Niewyobrażalna tragedia. Pozostaje tylko płacz z bezsilności.

    OdpowiedzUsuń
  10. Nie wyobrażam sobie bólu tego ojca......mnie by serce chyba pękło...

    OdpowiedzUsuń

będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)