nie bardzo ulegam trendom, najczęściej to, co jest aktualnie modne budzi we mnie sprzeciw - bo przecież skoro wszyscy to mają, to gdzie tu wyjątkowość i oryginalność? a dla mnie właśnie to ma największe znaczenie - co jest jedyne, rzadkie, inne. dlatego jakoś na przykład nigdy nie uległam wszechobecnej modzie na pastele we wnętrzach, a szczególnie w kuchni.
dzień dobry :)
jak Wasze przygotowania świąteczne? u mnie totalny luuuzzzz i to mnie bardzo cieszy. zdecydowanie się nie spinam z tymi wszystkimi wariackimi porządkami i całym zakupowym szaleństwem. będę miała posprzątane tak, jak zwykle i kupione wszystkiego tyle ile potrzeba :) całe święta mam zamiar spędzić tak leniwie, jak się tylko da, bezwstydnie leżąc na kanapie i oglądając świąteczne filmy. mam już całą listę takich hitów do obejrzenia, po raz nie-wiadomo-który ;)
jak przypomnę sobie tę całą nerwową atmosferę przed świętami z mojego dzieciństwa... te maksymalne szorowanie domu, gotowanie mnóstwa potraw, stanie w kolejkach, stresy i nerwówkę, ubieranie choinki w najgorętszym czasie, bo 24 grudnia (bo przecież nie można wcześniej!), brr... nie, dziękuję, u mnie w domu święta mają się kojarzyć moim dzieciom z samymi przyjemnościami :) wczoraj byliśmy na warsztatach ozdabiania pierniczków i lepienia bałwanków z masy gipsowej, moja harcerka i zuch przekazywali też światełko betlejemskie. w domu słychać świąteczne utwory jazzowe i stare szlagiery, upiekę piernik z gara i ciasto pomarańczowe, poeksperymentuję trochę i ugotuję kapustę z soczewicą... same miłe, powolne, swobodne działania...
potrzebuję tego bardzo po ostatnim intensywnym dla mnie czasie... do tego przesilenie zimowe chyba na mnie ciężej zadziałało, jestem ciągle zmęczona i wieczorem marzę tylko o spaniu...
tak szczerze, to ja chyba nawet w tym roku bardzo nie poszalałam z ozdabianiem domu :) ale żeby tradycji stało się zadość, pokażę i tegoroczne efekty.
zaczynamy.
w kuchennym okienku, jak co roku wiszą szydełkowe gwiazdki. są też nowe zasłonki. w siermiężnej skrzyni z dech, którą ostatnio zbudowałam jest gęstwina świerku i szydełkowe aniołki. na parapecie leży też prosię - to skandynawski symbol świąt :)
wianuszek, choinka z patyczków, jemioła, serduszka na kredensie.
mam też coś całkiem nowego w kuchni.
dostałam ostatnio bardzo niespodziewany, ale przemiły prezent od jednej z osób, która mnie poczytuje - Joasi - cuuudowne koszyki z plecionej, gazetowej wikliny. zakochałam się w nich i uważam, że idealnie pasują do mojej kuchni :)
skoro adwent prawie się już skończył, to świece adwentowe również zyskały nowy wygląd, za pomocą świecznika, jaki ostatnio powstał. decha z korą, dwa kątowniki jako nóżki i zardzewiałe korony. na święta dodałam trochę świerku, ale świecznik zdecydowanie będzie mi służył cały rok.
nietypowy, znany już Wam wianek powstał ze starej formy babkowej, fikuśny, ale mi się podoba :)
najważniejsza świąteczna świeca, to pamiątka po zmarłej, ważnej dla mnie osobie... już od prawie 13 lat w moim domu - zwykła czerwona świeca, którą zapalam tylko w tym okresie, żeby służyła jeszcze przez wiele następnych lat...
w tym roku zawiesiłam na desce sercową formę (ze złomu), a świecę włożyłam w muchomorkowy świecznik.
w pokoju też chyba bez wariacji :)
na komodzie kilka świątecznych elementów - jyskowy szyld świąteczny z literkami, świetna sprawa. hiacynty, które akurat na święta całkowicie rozkwitły, śmietankowy domek z reniferem, lampiony, szklana choinka świecznik.
w tym roku uszyłam trzy rachityczne choinki z filcu, na pniakach z korków. stoją w jednej z moich skrzyneczek.
choinkę mamy tę samą, co w zeszłym roku, drewnianą.
powiesiłam ją na ścianie, ubrałam w biały i miedziany kolor.
ale najlepszy, najcudowniejszy element świąteczny kupiłam sobie na starociach. komplet drewnianych domków, ze światełkami i dźwiękiem dzwonów kościelnych. pierwotnie były kolorowe, ja przemalowałam całość na biało i mam zdecydowanie pinterestową ozdobę ;)
no i to wszystko. w pokój dzieciaków się tym razem nie wtrącałam, dostali kartony z bombkami i łańcuchami i nie wnikałam w to, co z nimi zrobią ;)
miłego, spokojnego czasu przed... ja wrócę jeszcze w sobotę z życzeniami dla Was.
u Sandrynki? jak najbardziej!
1. słoiczkowe jogurty z biedry kupuję z dwóch powodów - bo są pyszne i nooo, te słoiczki ;)
2. prezent od dzieci - konar drzewa ;)
coś trzeba było z tego zrobić!
no to zrobiłam stojak z lampionami.
- gałąź trochę okorowałam i wysmarowałam woskiem, żeby wygładzić i zabezpieczyć powierzchnię
- wbiłam kilka gwoździ i wygięłam je do góry
- słoiczki okręciłam sznurkiem i zawiesiłam na gwoździach
ja mam wariacką kuchnię, więc takie lampiony do niej pasują ;)
ale myślę że to jest świetny pomysł na balkon, co sądzicie?
po prostu - Niech 2016 rok będzie dla Was piękny... :*
przy tej okazji - dziękuję Wam wszystkim za ten rok, za obecność, za dobre słowo, za wszystko :*
wyjątkowo w tym roku, wcześniej - moja choinka już stoi. jest inna. w tym roku zbudowałam ją sobie sama. i jest drewniana :D
oczywiście pomysł jest już "oklepany" ;) wszędzie takowych choinek mnóstwo, wiem, nie jestem oryginalna, nie tym razem ;)
skręciłam ją z dech, które kupiłam za całe pięć złotych w tartaku. potrzebowałam tylko wyrzynarki, wkrętarki i wkrętów. desek nie czyściłam, a ich długości mierzyłam "na oko". poszło szybko.
na choince wiszą różności, serwetki i gwiazdy od Szanownej, moje serducha, choineczka w kratkę, muchomorki i ptaszek z chińskiego sklepu i laskowe lizaki. jest pięknie, po prostu, nieskromnie rzeknę, że jest pięknie ;)
oczywiście tradycyjna choinka też będzie, moje dzieciaki zapragnęły w swoim pokoju mieć choinkę, więc nie będę się wtrącać, niech ubierają ją jak chcą :) a ja pewnie jeszcze naznoszę żywych gałęzi do domu, coby tradycji jednak stało się zadość.
miłego weekendu :*
witajcie :)
wracam po moim warszawskim weekendzie bardzo powoli... szczerze, to jeszcze chyba mentalnie nadal tam jestem...
ale cieszę się, ze znowu mogę coś robić, coś przerabiać, coś wymyślać!
od razu dzisiaj pokażę Wam, jaki wieszak z lampionami wymyśliłam :)
inspiracją było to zdjęcie, znalezione na Pintereście:
potrzebne są małe słoiczki, albo szklaneczki (ja wykorzystałam słoiczki po jogurtach), drucik florystyczny i świeczki.
słoiczek owijamy drucikiem i tworzymy uchwyt. to cała robota, wystarczy włożyć do środka tealight'y i poszukać miejsca, na czym lampiony można zawiesić.
ja wzięłam kawałek bardzo starej deski, pomazałam farbą białą
i morską, a następnie szybko pościerałam je mokrą szmatką.
na górę deski wykręciłam łańcuszek i gotowe!
nie będę się rozpisywać z relacjami z Kiermaszu Świątecznego Mojego Mieszkania, który odbył się w minioną niedzielę. sama nie bardzo lubię czytać takie posty na innych blogach...
gwoli tylko informacji wrzucam kilka zdjęć:)
kiedy dostałam od naczelnej MM propozycję poprowadzenia warsztatów, poprosiłam Sabinę o pomoc, ona jednak jest na miejscu, ja musiałam przejechać pół Polski...
tak więc wyglądało nasze stoisko, które tworzyłam razem
na kawałku starej dechy nakleiłyśmy sobie nasze loga, co było fajnym pomysłem, bo od razu było wiadomo skąd się wzięłyśmy ;) miałyśmy też naklejki jako tarcze na sukienkach.
nasze stoisko było całodziennym kącikiem "Zrób to Sam", między innymi zdobiłyśmy drewniane domki, które potem uczestniczki zabrały ze sobą do domu:
trochę też "pogwiazdorzyłam" na scenie, udzielając mini wywiadu ;)
po raz pierwszy w życiu uczestniczyłam w jakimkolwiek kiermaszu/targach. jakie są moje wrażenia? mega pozytywne! przede wszystkim z tego powodu, że mogłam wreszcie osobiście poznać dziewczyny z blogów, które od dawna obserwuję :) aleśmy się poprzytulały wszystkie, jak jeden mąż!
podobno sprzedaż nie poszalała, że w zeszłym roku było lepiej, ale ja osobiście nie taki cel miałam, jadąc tam... dlatego jestem przeszczęśliwa!
najbardziej zaś dziękuję Sabinie za dwudniowe goszczenie mojej skromnej osoby, za świetny czas razem spędzony, z nią i ze śmietankowym mężem, za to, że poczułam, jakbym została z miejsca przyjęta do rodziny... zresztą, wiele osób na kiermaszu pytało, czy nie jesteśmy przypadkiem siostrami ;) świetnie spędziłam czas z Wami, śmietankowy dom w budowie odwiedziłam, sesję zdjęciową zrobiłyśmy, pogadałyśmy za wszystkie czasy, a mała Śmietaneczka to moja absolutna ulubienica, już tęsknię... <3