... Medytacja ...

by - 07:43:00


 jedna z najpiękniejszych ogrodowych róż, jakie widziałam:)


przeczytałam ostatnio książkę - "Jedz, módl się, kochaj". nie, to za słabo powiedziane - pochłonęłam ją. w zasadzie to nic dziwnego, to książka o mnie:) każda myśl autorki, każde uczucie, nawet niektóre perypetie życiowe - to jakbym czytała o swojej osobie... książka wywarła na mnie niesamowite wrażenie. oczywiście film też kiedyś już oglądnęłam, podobał mi się, ale nie umywa się do książki, absolutnie. są takie książki, które zmieniają nasz świat - i u mnie się to sprawdziło całkowicie. ta książka zmieniła moje myślenie, moje nastawienie do życia, otworzyła mi oczy na sprawy, które widziałam w fałszywym świetle do tej pory!

jako że moje życie, a szczególnie moje życie wewnętrzne ostatnimi czasy przypominało kocioł, chaos i totalny bałagan, chyba tym bardziej poprzez tę książkę zobaczyłam sposób, nadzieję na uporządkowanie swojego świata, swoich przemyśleń, a w konsekwencji swoich uczuć:)



pierwsze co zrobiłam, to rozpoczęłam porządki w kontaktach z ludźmi. były w moim otoczeniu ludzie, którzy wprowadzali w moje życie niepokój, zamieszanie, manipulację, a moja znajomość z nimi sprawiała, ze nie tylko czułam irracjonalne wyrzuty sumienia, traciłam nerwy, ale przede wszystkim podle się czułam, nakręcając się, prowadząc jałowe dyskusje, denerwując się, kłócąc itp. postanowiłam to zmienić. rozliczyłam się wewnętrznie z tymi osobami, wybaczyłam im, doceniłam wszystko dobre, co od nich otrzymałam, czego mnie nauczyli, co pozwolili dojrzeć (nawet jeśli to były negatywy). następnie rozmówiłam się z nimi, osobiście, bądź w formie pisanej, otworzyłam się, przedstawiłam swoje odczucia, myśli, pragnienia. co ciekawe, sam ten krok napełnił mnie taką ulgą, spokojem, czuję się jakby mega kamień spadł mi z serca:)

druga rzecz, jaka zaistniała w moim życiu od kilku dni - to medytacja. w sumie to za dużo powiedziane, do medytacji to daleka droga, ale jakaś malutka imitacja medytacji jest:) codziennie wstaję o 10 minut wcześniej, około wpół do szóstej, siadam przed oknem, na podłodze, zamykam oczy i wyciszam się:) niestety nie posiadam balkonu, tarasu, ni ogródka, więc podłoga przed oknem musi mi wystarczyć. tyle dobrze, że mam przed oczyma las i ogrom nieba (jako osoba mieszkająca na poddaszu), a okno wychodzące na wschód zapewnia mi słoneczko prosto w twarz:) oczywiście natychmiast rozpoczyna mi się w głowie gonitwa różnorakich myśli, ale staram się skupiać na jednym zdaniu, jednej mini modlitwie, jednym pragnieniu i tak trwam przez kilkanaście minut. ciekawe jak to niesamowicie na mnie oddziałuje, czuję się spokojniejsza, bardziej optymistyczna, pozbawiona rozedrgania, miotania się, chaosu, bałaganu w głowie. to wspaniałe uczucie, które przekłada się na cały mój późniejszy dzień! wiem, może to niezbyt poważne, co robię, może dla kogoś śmieszne, ale dla mnie to ważne, mega ważne, bo ogarnia mój kocioł uczuć w głowie i pozwala uzyskać upragniony spokój w środku i godzić się z rzeczami, na które ja sama osobiście nie mam wpływu.
a poza tym, to chwalebne - mieć urlop i wstawać o piątej trzydzieści rano, nieprawdaż??? :P

You May Also Like

2 komentarze

  1. …i mojej głowie przydałby się taki renamet – zaczynam od jutra.
    …pięknie dziękuje za odwiedziny i komentarz na moim blogu
    Pozdrawiam Baśka

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy8/7/13

    fajny pomysł:)

    OdpowiedzUsuń

będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)