Little Black Dress - czyli kolejna czarna ściana w moim domu :)

by - 05:04:00

ja już z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że moje mieszkanie jest czarne. no prawie. no bez przesady, ale mam czarne ściany w kuchni, w całej łazience i teraz również w moim pokoju. jak się bałam tego eksperymentu, to teraz absolutnie mogę powiedzieć, że nie ma czego się bać! mało tego, czarne ściany są idealne do małych pomieszczeń! nie, nie pomyliłam się w ogóle :)


dzisiaj pokażę Wam mój pokój po sporej metamorfozie. zmieniła się sofa, zniknęły stoliki kawowe, pojawił się za to inny. wygospodarowałam sobie kącik biurowy, dzięki czemu w garderobie zyskałam sporo miejsca. zniknął stary dupowaty telewizor. pojawiły się nowe elementy loftowe i botaniczne. biurko zrobiłam ze swojego starego, kuchennego stołu - pomalowałam jego nogi na czarno, wyczyściłam deskowy blat. jest żółć, jest zieleń, jest drewno. no i czarna ściana <3







oczywiście ścianę pomalowałam farbą CROWN. to już kolejne nasze wspólne działanie, więc i tym razem nie mogło być inaczej. 

wybrałam farbę Ingludence, bo zafrapował mnie opis. że ściana po jej pomalowaniu uzyskuje matowe, aksamitne wykończenie, z miękką teksturą w dotyku, hmm ;)



zabawne było (kiedy już wybrałam farbę) otrzymać maila, czy zdaję sobie sprawę, że wybrałam kolor czarny :D wcześniej poinformowałam, co będę robić, że zmieniam sobie pokój dzienny i chyba woleli się upewnić z tym kolorem :D



farba przyszła, więc złapałam za pędzel i wałek i naprzód! co mi się niezmiernie spodobało, to to, że farba jest w puszcze, nie plastikowej, tylko blaszanej. 

moja ściana była pomalowana na biało, z prl-owskim wzorkiem w kolorze szarym. mało tego, miałam spore utrudnienie, ponieważ nie jest ona równa. mam na niej położony tynk "bylejak", tak chciałam, bo nie przepadam za gładziami. ale... w takiej diametralnej zmianie koloru było ciężkawo. wszelakie dziurki, otworki, nierówności musiałam jechać pędzlem. dobrze, że farba jest bardzo gęsta, dobrze się w tych szparkach osadzała. konieczne było dwukrotne pomalowanie całej ściany. 



ale za to jak wyschła, co się stało w czasie dwóch godzin (!) faktycznie - gładka, matowa i taka... milutka i ciepła w dotyku :)


no i dlaczego tak stanowczo twierdzę, że czarna ściana nie pomniejsza wnętrza? ponieważ tworzy się głębia. po prostu. szczególnie widoczne jest to wieczorem, ma się wrażenie jakby ściany nie było, jest przestrzeń, niczym nie ograniczona, wzrok nie ma się na czym zatrzymać.




już nie wspominam o tym, że pokój nabrał pazurra, że się uspokoiło, że żółty fotel na czarnej ścianie wygląda genialnie. że jest jakoś tak bardziej elegancko, mimo mojej całej, ulubionej mieszaninie stylów :)


moja absolutnie najulubieńsza lampa, jaką zrobiłam sobie ze sztalugi i części do lampy wiszącej. sofa jest w kolorze gorzkiej czekolady, kupiłam ją okazyjnie, jest niewielka, a okazało się, że powierzchnia spania jest o 11 cm większa niż ta moja poprzednia landara ;)


"loftowy" stolik też sobie sama zrobiłam.




i jak Wam się podoba? mnie szalenie!

jeszcze podłoga. muszę koniecznie zrobić coś z podłogą, która jest straszliwie po tych pięciu latach zniszczona. i może nowe półki na książki? ale to za jakiś czas, na razie jest dobrze, zgodnie ze mną i dobrze się tu czuję.

miłego :*

You May Also Like

15 komentarze

  1. pięknie i z charakterem! bardzo podoba mi się połączenie kolorów w Twoim pokoju, cały jest niepowtarzalny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie wyszło mnie sie podoba jestem ciekawa w dotyku ściany ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jest po prostu genialnie! Sandrynkowy styl, Sandrynkowa klasa - nie do podrobienia! To wg mnie, a wg Ciebie... za sekund pięć: do przerobienia!!! 😊❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Pokój wygląda zajefajnie, bardzo mi się podoba. Czarna ściana z biureczkiem odlotowa po prostu. Zmiany na plus:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Sandra, rzeczywiście widać tą głębię- pokój po prostu zrobił się o wiele szerszy! Twoje homeoffice jest fantastyczne, czerń plus te rośliny <3 Miejsce idealne, telewizor też wizualnie 'zniknął' w nowym miejscu. Wspaniała robota, odczarowałaś ten pokój na maxa.

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowity efekt. Pokój mimo, iż wcześniej był naprawdę interesujący, teraz ma głębię, sama nie wiem taką przytulną mroczność ;). Bardzo mi się podoba. Gratuluję odwagi, której jak wiem Pani nie brakuje ;). Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. teraz już naprawdę chcę u Ciebie zamieszkać <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyglada genialnie :-) kuchnia w czarnym wydaniu również mnie bardzo pozytywnie zaskoczyła. Odważna decyzja, która zdecydowanie się opłaciła. Pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  9. I loft it!!!! :)
    Sandrynko kochana,jestem pod wrażeniem ,jak to wszystko zmienia się u ciebie i w dodatku ty to wszystko sama ogarniasz!!!! Brawo Ty!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Mnie tez sie mega podoba!! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaka lampa, cudo! Genialny Ci wyszedł ten kącik do pracy, wow jestem pod wrażeniem, nie mogę się napatrzeć ❤❤❤

    OdpowiedzUsuń
  12. Łał ... efekciarsko i odważnie.
    Pozdrowionka :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Świetnie to wygląda. Rzeczywiście jest głębia. Na niektórych zdjęciach to wygląda tak, jakby w rogu za książkami było przejście do następnego pokoju.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie to wygląda, naprawdę! ;))

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja też jestem zachwycona Twoją metamorfozą - wyszło kapitalnie :) Zawsze byłam przeciwna takim ciemnym kolorom na ścianie - jak widać nie potrzebnie :)

    OdpowiedzUsuń

będzie mi miło, jeśli zostawisz po sobie ślad w postaci komentarza:)